Azoty mogą się uratować sprzedażą Polimerów

Marek MuszyńskiMarek Muszyński
opublikowano: 2024-09-12 17:55

Sprzedaż udziałów w kosztownym projekcie może być najkorzystniejsza dla akcjonariuszy chemicznej grupy, bo pozwoliłaby na zmniejszenie zadłużenia. Na stole są jednak również inne opcje.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • dlaczego analitycy pozytywnie oceniają transakcję z Orlenem,
  • jakie są możliwe dodatkowe opcje zmniejszania zadłużenia,
  • jaka jest szansa na poprawę otoczenia grupy.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Opublikowane w środę po sesji wyniki Grupy Azoty były zbliżone do przedstawionych 26 sierpnia szacunków – strata na poziomie EBITDA w II kwartale sięgnęła 128 mln zł względem 608 mln zł rok wcześniej. Sytuacja zatem jest nadal trudna, ale udało się osiągnąć sporą poprawę. Już na otwarciu sesji w czwartek kurs akcji poszedł ostro w górę, ale była to reakcja na inną informację - o podpisaniu listu intencyjnego z Orlenem w sprawie potencjalnej transakcji w obszarze polimerów - na projekt ten składa się m.in. instalacja odwodornienia propoanu (PDH).

- Taka transakcja nie rozwiązałaby wszystkich problemów spółki, ale dałaby oddech. Od kilku kwartałów spółka testuje cierpliwość banków ze wzgledu na ujemny wynik EBITDA, rosnący dług i przedłużające się terminy inwestycji. Projekt PDH miał działać pod koniec 2023 r., a wciąż nie ma pełnego pozwolenia od wykonawcy – mówi Jakub Szkopek, analityk Erste Securities.

Ewentualna współpraca z Orlenem nie będzie dotyczyć nawozów, który jest kluczowy dla spółki, co oznacza, że plan sprzedaży Azotów Puławy nie jest już rozważany.

- List intencyjny obejmuje trzy obszary współpracy. Pierwszy z nich to Polimery Police, drugi dotyczy obszaru tworzyw, w którym Orlen dysponuje potrzebnymi surowcami, a trzeci to kwestia portu w Gdańsku, gdzie mamy spore nabrzeże i możemy je wykorzystać razem z Orlenem – mówi Adam Leszkiewicz, prezes Grupy Azoty.

Transakcja korzystna dla obu stron

Potencjalna sprzedaż udziałów w Polimerach Police to z jednej strony możliwość pozyskania kapitału dla zadłużonych Azotów, a z drugiej szansa na zwiększenie wartości tych aktywów.

- Sygnalizowane kupno znaczących udziałów przez Orlen w Polimerach Police oraz zaangażowanie w dystrybucję produktów, w której Azoty nie mają doświadczenia i muszą płacić frycowe za wejście na ten rynek, to pozytywna informacja dla spółki. Na razie instalacja działa na 60-70 proc. mocy, a spółka notuje straty, co pokazuje, że potrzebny jest partner do tej inwestycji – mówi Jakub Szkopek.

- Transakcja zapewne byłaby z jakimś dyskontem, biorąc pod uwagę możliwości negocjacyjne Azotów. Grupa ma pośrednio 52 proc. udziałów, które są warte według kosztów budowy ok. 3,5 mld zł. Wejście Orlenu zwiększyłoby wartość tego projektu, dlatego, że płocki koncern ma kompetencje w petrochemii. Azoty nie mają kanałów sprzedaży, które są w Orlenie, do tego dochodzi dostęp do surowców, możliwości szybszego uruchomienia produkcji a także synergie na kapitale obrotowym. Informacja jest bardzo pozytywna dla Azotów, a w przypadku okazyjnej ceny za pakiet w PDH, może być lekko pozytywna dla Orlenu – mówi Michał Kozak, analityk Trigon DM.

Ewentualna transakcja z Orlenem oddala perspektywę pozyskiwania kapitału w spółce przez emisję akcji, co jest dobrą wiadomością dla akcjonariuszy.

- Po informacji o rozmowach z Orlenem obniżyło się ryzyko emisji akcji, która dałaby okolo 1,8 mld zł gotówki, ale musiałaby co najmniej dwukrotnie zwiększyć liczbę akcji, a tego rynek obawia się od co najmniej roku. Trudno powiedzieć, ile Orlen mógłby Azotom w ramach transakcji zapłacić, ale myślę, że jest też opcja, że przejąłby ciężar finansowania tego projektu. Orlen ma swoją rozgrzebaną inwestycję, ale ona najpewniej zostanie zamrożona – mówi Dariusz Nawrot, analityk Noble Securities.

Informacja jest bardzo pozytywna dla Azotów, a w przypadku okazyjnej ceny za pakiet w PDH, może być lekko pozytywna dla Orlenu

Michał Kozak
Trigon DM

Konieczna redukcja zadłużenia

Potrzeby spółki są duże – Azoty mają ponad 11 mld zł zadłużenia, tymczasem kapitalizacja na giełdzie nie przekracza 2 mld zł.

- Kolejna sprzedaż aktywów jest prawdopodobna. Możliwe, że będzie szukany inwestor dla Compo Experta, bo to podmiot, który ma dobre perspektywy. Są też nieruchomości, za które można dostać 200-300 mln zł, ale to jest niewiele – mówi Jakub Szkopek.

- Azoty znalazły się w trudnej sytuacji, m.in. dlatego, że podjęto decyzję o finansowaniu długoterminowych inwestycji krótkoterminowym długiem. Drugim problemem jest skala inwestycji, która przekracza możliwości finansowe spółki. Po trzecie w sytuacji, gdy firma porywa się na inwestycje wielkości swoich aktywów, to potrzebuje partnera do takiej inwestycji. Otwarcie mówiliśmy, że rozważamy znalezienie partnera do tego projektu, stąd m.in. list intencyjny z Orlenem, gdzie jednym z analizowanych, a dla nas kluczowym obszarem, są Polimery Police – mówi Andrzej Skolmowski, wiceprezes Grupy Azoty odpowiedzialny za finanse.

Prezes Azotów Adam Leszkiewicz mówi wręcz, że firma została sprywatyzowana na rzecz banków, w których w poprzednich latach zaciągano kredyty. W tej sytuacji sprzedaż aktywów może nie wystarczyć i rynek może także spekulować o innych opcjach: analitycy nie wykluczają emisji akcji ani konwersji części długu na akcje czy dobrowolnego zmniejszenia zadłużenia przez banki.

- Zarząd oficjalnie nie może mówić o redukcji zadłużenia przez banki, bo banki by sobie tego nie życzyły. Dostaliśmy też informację, że Azoty nie są w procesie przygotowania emisji akcji. Trzecią opcją jest transakcja z Orlenem. Wszystkie opcje są możliwe, nie mam przekonania, w którą stronę to pójdzie. Zamiana długu na akcje też jest opcją, ale banki raczej będą starały się tego uniknąć. Nie byłaby to też dobra informacja dla akcjonariuszy, których udziały zostałyby rozwodnione – mówi Dariusz Nawrot.

- Niewykluczone, że banki dobrowolnie zrzekną się części zadłużenia, ale zapewne będą chciały, aby akcjonariusze też się dołożyli. Stąd emisja akcji nie jest wykluczona – ona byłaby korzystna dla np. skarbu państwa, który mógłby w ten sposób rozwodnić udziały rosyjskiego Akronu. Częścią tej układanki może też być konwersja długu na akcje – mówi Jakub Szkopek.

- W procesie wychodzenia z tak trudnej sytuacji musimy rozważyć i rozważamy wszystkie opcje. Nawet jeśli któreś z nich nie będą realizowane, to musi mieć to swoje uzasadnienie. Jesteśmy w trakcie prawdopodobnie jednego z największych w kraju procesów naprawczych. Decyzje, które podejmiemy będą decydować o być albo nie być jednej z kluczowych grup kapitałowych branży nawozowo-chemicznej w Europie. Musimy mieć pewność, że kierunek działania, który wytyczymy z jednej strony ustabilizuje sytuację grupy, a z drugiej da impuls do rozwoju na kolejne lata – mówi Andrzej Skolmowski.

Wszystkie opcje są możliwe, ale skarb państwa nie chciałby rozwadniać swoich udziałów, co oznacza, że w przypadku ewentualnej emisji musiałby w niej partycypować.

Otoczenie nie pomaga

Azotom w ostatnim kwartale pomagała niska cena gazu, która obecnie już wzrosła powyżej 35 EUR w kontraktach TTF. Gorzej było z popytem – rolnicy i dystrybutorzy niechętnie zwiększają zapasy, a na Polski rynek płynie szerokim strumieniem import, z którego 44 proc. stanowią nawozy z Białorusi oraz z Rosji.

- Są wciąż wielkie oczekiwania co do tego, czy Komisja Europejska ograniczy napływ nawozów z Białorusi i Rosji, ale wydaje mi się, że nie musi to nastąpić. To jest problem dla Polski i polskich zakładów, ale nie dla Europy, która patrzy pod kątem bezpieczeństwa żywnościowego. Potrzebna jest jednak silna wola polityczna polskiego rządu, której nie widać – mówi Michał Kozak.

Jednocześnie Azoty muszą myśleć nie tylko o restrukturyzacji, ale również dostosowaniu się do unijnych wymogów zielonej transformacji, które zaczną obowiązywać już w 20130 r.

- Pracujemy nad Programem Dekarbonizacyjnym, główne założenia chcemy mieć gotowe do końca tego roku. Są różne możliwości zazieleniania naszych produktów i wybierzemy najlepsze. Już teraz intensyfikujemy nasze działania w zakresie importu amoniaku. Mamy infrastrukturę portową, listę potencjalnych partnerów, którzy chcieliby z nami współpracować, również w zakresie zakupu amoniaku. Możliwych rozwiązań jest co najmniej kilka – mówi Andrzej Skolmowski.

Co ważne, mimo wszystko spółce udało się zwiększyć wolumeny sprzedaży, choć spadek cen produktów pociągnął za sobą spadek przychodów do 3,34 mld zł. Azoty ratowały się zwiększonym eksportem na Ukrainę i widzą potencjał także w Skandynawii.

- Pomaga nam w tym renta geograficzna i logistyka, mamy terminal na szerokim torze i prowadzimy rozmowy z kilkunastoma partnerami z Ukrainy. Budujemy także rozwiązania profinansowe, które mogłyby zabezpieczać transakcje. Ze względu na zakończenie importu z Rosji, Ukraina buduje kanały zabezpieczenia się w te surowce. Obecnie na pięć fabryk nawozów trzy są wyłączone z normalnego ruchu, natomiast zabezpieczenie dostaw drogą morską jest objęte ryzykiem wojennym i kosztownymi ubezpieczeniem. Stąd jest spory potencjał, a my oferujemy nasze usługi razem z eksportem zboża przez polskie porty – mówi Hubert Kamola, wiceprezes spółki.

Polimery Police

Inwestycja obejmuje instalację odwodornienia propanu PDH, instalację do produkcji polipropylenu PP, infrastrukturę logistyczną polipropylenu PP oraz morski terminal gazowy. Całkowity budżet projektu wynosił 1,8 mld USD, a moc produkcyjna polipropylenu miała sięgnąć 437 tys. ton rocznie i zapewnić dywersyfikację biznesu. Grupa Azoty ma 30,5 proc. akcji spółki Polimery Police, a kolejne 34,4 proc. należy do spółki zależnej z grupy. Orlen posiada już 17,3 proc. akcji, a reszta należy do Hyuandai Engineering, który ma 16,6 proc., oraz Korea Overseas Infrstructure & Urban Development Corporation – 1,1 proc.