Wycena listopadowych kontraktów na globalny benchmark Brent spadła o około 0,4 proc. do 73,40 USD za baryłkę. W podobnej skali potaniały też październikowe futures na amerykańską odmianę WTI, schodząc w okolice 70,91 USD/b.
Oba kontrakty zyskały we wtorek około 1 dolara za baryłkę z powodu przedłużających się zakłóceń w dostawach w USA, największym producencie ropy naftowej na świecie, po huraganie Francine oraz dlatego, że inwestorzy obstawiają, że popyt wzrośnie po pierwszej obniżce stóp procentowych przez Rezerwę Federalną od czterech lat.
Tymczasem jak wynika z raportu branżowego instytutu API, w ubiegłym tygodniu w amerykańskiej gospodarce o niemal 2 mln baryłek wzrosły zapasy ropy, a także benzyny i destylatów podczas gdy oczekiwano spadku zapasów surowca o około 200 tys. baryłek.
Dzisiaj opublikowany zostanie „konkurencyjny” raport EIA. W tym przypadku projekcja zakłada również spadek zapasów o około 200 tys. baryłek.
Notowania ropy naftowej pozostają wyraźnie niższe niż na początku roku, a ponure perspektywy popytu w Chinach i plany OPEC+, aby ostatecznie przywrócić do „normalnych” poziomów ograniczone dostawy, obciążają ceny. Jest to równoważone przez perspektywy polityki pieniężnej USA, a inwestorzy spodziewają się, że Fed zacznie obniżać stopy procentowe w środę, chociaż nie ma konsensusu co do rozmiaru obniżki.